– Ale co to dokładnie znaczy? - zapytał wilk Wróżkę, przyglądając się napisowi z przechyloną głową. Jego lewe ucho odginało się wtedy pod dziwnym kątem.
- To znaczy, mój drogi futrzaku - odpowiedziała Wróżka, dociągając ostatnie zawijaski w literach - Że czasami człowiek tak bardzo skupia się na tym, czego nie ma, że zupełnie nie zauważa, co już ma. Albo, że tak bardzo myślisz, że coś innego będzie fajniejsze i lepsze od tego, co już masz, że zaczynasz gonić za tą fajnością i w rezultacie tracisz z oczu to, co już miałeś.
- Aha? - Wilk nie wyglądał na przekonanego. Wróżka westchnęła o i odłożyła pędzel.
- No dobra - powiedziała. - Mnie się wydaje, że tutaj chodzi też o to, że na przykład ktoś przychodzi i zaczyna się czepiać twojej pracy. Albo tego, co robisz. Zanim ten ktoś przyszedł i zaczął się czepiać, byłeś zupełnie zadowolony z tego, co robiłeś, ale teraz zaczynasz się denerwować, poprawiać, tracisz pewność siebie i zastanawiasz się, co jest z tobą nie tak.
Wilk podrapał się za lewym uchem. Wróżka przez chwilę przyglądała się wzbijającym w powietrze kłakom, a potem zamknęła oczy. Zupełnie zapomniała, że nadszedł właśnie sezon linienia.
– Dziwni jesteście - zawyrokował wreszcie wilk. - Zupełnie tego nie rozumiem.
- Nie? - zdziwiła się Wróżka. - A cała ta opcja hierarchii w stadzie, młodych wilków kontestujących autorytet alfy i sugerujących, że oni są lepsi to nie jest przypadkiem dokładnie to samo?
Wilk spojrzał na nią z politowaniem, którego nawet nie próbował ukryć.
- Moja droga - powiedział. - Te młodziaki, które próbują kontestować autorytet alfy są głupie jak but. Dlatego nie są alfą. Rozumiesz, zeżrą mięso z trutką, pobiegną za dużym młodym jeleniem, który spuści im wpierdol, wyprowadzą stado prosto na myśliwych, te sprawy. Może i myślą, że są lepsze, ale... - tu urwał i zamyślił się. - Hmm. Ale czy to nie jest też tak, że takich argumentów będą używać ludzie, którzy boją się zmian i postępu? Och, naprawdę, akwedukty, po co nam to, przecież noszenie wody z rzeki jest takie przyjemne. Puchowy piernat? Po co to komu, siennik jest wystarczająco wygodny. A skoro już rozmawiamy o puchowych piernatach...
- Nie.
- Ale nawet jeszcze nie wiesz, co chciałem powiedzieć!
- Wiem. Chciałeś wysępić ode mnie moją nową kołdrę. Nie.
- Słuchaj. Pomogłem zagonić te przerośnięte gęsi do zagrody i pilnowałem, żeby nie uciekły.
- Ale to ja je skubałam. Poza tym zobaczysz, będzie z tego chryja, jeśli kiedykolwiek ktokolwiek ich odczaruje i okaże się, że książęta są poniekąd wyłysiali. I wtedy ja będę musiała się tłumaczyć. Nie.
- Jedną noc w tygodniu?
- Nie.
- Albo przynajmniej jak wychodzisz? Wskoczę sobie na twoje łóżko i nawet nie zauważysz, że na nim spałem.
- Stary, czy ty wiesz, jak ty liniejesz? Oczywiście, że zauważę.
- Zakład?
- O co?
Wilk zmrużył oczy. Wróżka odpowiedziała Spojrzeniem. Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu, a powietrze między nimi zaczęło delikatnie wibrować.
- No dobrze - ustąpił wilk, kiedy zaczął czuć, że ciśnienie z tyłu czaszki stało się nieznośne. - Ale, hipotetycznie, gdybym przyniósł ci kiedyś Żar Ptaka... oskubałabyś go i zrobiła z niego poduszkę?
- A ona będzie grzała?
- Będzie.
- Dobra.