Czy nadal Ghost ma sprawdzanie pisowni i podświetlanie błędów? Lepiej, ma automatyczne poprawianie tychże. Cudownie. Cudownie. Albo o tym, jak z pożal się Bogini web deweloperki z konieczności stałam się osobą używającą gotowego produktu, któremu wystarczyło dać dwa lata i upadek Twittera, żeby stał się dokładnie takim narzędziem, jakiego teraz potrzebuję.
Drogim, owszem, ale darmowe narzędzia mają to do siebie, że przestają być darmowe bardzo szybko - na przykład wtedy, kiedy chcesz mieć ładny szablon z wieloma możliwościami i musisz go kupić, chcesz mieć dobrą ochronę strony i musisz zainwestować we wtyczki, chcesz mieć możliwość stawiania zapory "Tylko dla zalogowanych" - bo właściwie, czemu nie - i okazuje się, że wtyczka kosztuje tysiąc złotych rocznie w podstawowej wersji.
Plus hosting. Plus domena. Plus zabezpieczenia. Jak sobie zaczniesz podsumowywać wydatki to wychodzi dokładnie tyle samo, albo i trochę więcej, niż wydatki miesięczne na tę bardziej wypasioną wersję Ghosta, w której możesz zainstalować własny szablon i masz dostęp do jakiegoś morza integracji. A ja jeszcze nawet nie odkryłam, co to są integracje.
A poza tym.
Ghost ma o tyle lepszą typografię i przyjemność czytania na komórce. A umówmy się - nie sądzę, żeby mnie ludzie czytali siedząc przed ekranem.
No właśnie.
Członkowie rozprawiają o: